Jak znaleźć wydawcę?

Wybór odpowiedniego wydawcy dla książki naukowej jest kluczowy zarówno dla autorów, jak i dla samych czytelników. Od tego kluczowego wyboru nierzadko zależą losy badacza oraz jego dzieła. Co więcej, gdy już raz zdecydujemy się na konkretnego wydawcę i podpiszemy umowę, przerwanie procesu wydawniczego i wycofanie książki w przypadku wystąpienia kłopotów będzie bardzo trudne lub wręcz niemożliwe. Niniejszy poradnik porusza problemy, o których zwykle nie mówi się autorom, ponieważ wiedza autorów o kulisach pracy nad książkami nikomu tak naprawdę nie jest na rękę. I choć tekst ten nie wyczerpuje tematu, to jednak daje szeroką perspektywę trudności, z jakimi przyjdzie nam się zmierzyć podczas dokonywania tej ważnej w naukowym życiu decyzji.

1. Wszyscy się różnią

Nie ma dwóch takich samych wydawców. Tak jak w każdej firmie, tak i w każdym wydawnictwie panują odmienne zasady i kultura organizacji. Oczywiście są pewne normy i procesy, które są wspólne lub podobne, jednak nie gwarantują one, że książki będą wydawane z należytą starannością.

PRZYKŁAD

W pewnym wydawnictwie rękopis czyta i poprawia wiele osób. Może to dawać złudzenie, że taka liczba rąk i oczu do pracy wyeliminuje większość błędów. Tak jednak być nie musi, ponieważ osoby te mogą pracować (1) pod presją czasu lub (2) za małe stawki. To pierwsze powoduje, że siłą rzeczy umyka wiele błędów, natomiast to drugie – że nikomu w zespole redakcyjnym nie chce się przykładać do swojej pracy. Może być też tak, że sam proces wymiany informacji pomiędzy tymi osobami jest źle prowadzony, a zatem nie komunikują się one ze sobą i nie uzgadniają zasad, zgodnie z którymi wprowadzają zmiany w tekstach.

CO MOŻEMY ZROBIĆ?

Załóżmy, że nie możemy dowiedzieć się prawdy – każdy wydawca będzie nas bowiem zapewniał, że kultura organizacji w jego firmie stoi na najwyższym poziomie. Jeśli nie możemy porozmawiać bezpośrednio z osobami pracującymi nad książką, poprośmy wydawcę o to, by redakcja nie śpieszyła się z pracą. Poinformujmy, że nie zależy nam na szybkim wydaniu, lecz na tym, by książka była dopracowana. Wydawcom bardziej bowiem zależy na tym, abyśmy mieli o nich dobrą opinię, niż na tym, by książka wyszła miesiąc lud dwa wcześniej. Chyba że wymuszają to terminy zawarte na umowach z tak zwanymi instytucjami dofinansowującymi. Ale to już inna historia…

CZEGO SIĘ WYSTRZEGAĆ?

Braku elastyczności. Praca z tekstem to nie przerzucanie piachu na przyczepę – tam nie liczy się akord. Odpowiedzialny wydawca powinien zdawać sobie sprawę, że każdy autor i każdy tekst jest inny i wymaga odmiennego podejścia.

2. Jaką tematyką zajmuje się wydawca?

Książki branżowe z dawnych czasów informują nas, że wydawcy dobierają tytuły do wydania zgodnie ze swoim profilem wydawniczym. Że planuje się to, jakie książki mają ukazać się w najbliższym czasie, tak, by były one dostosowane do z góry obranej tematyki. Urocze. Tak było kiedyś, dzisiaj natomiast profilem wydawniczym rządzą prawa rynku i w związku z tym wydawcy powinni być elastyczni w doborze tematyki. Inaczej będą skazani na upadek wraz z każdą zmianą mody w środowisku akademickim. Oczywiście gros wydawców ma tak szeroko zakrojony profil, że wydadzą wszystko, co do nich trafi. Nie jest to jednak dobre zjawisko.

PRZYKŁAD

Wydawcy deklarują, że mają określony profil. Jednakże nigdy nie odmówią wydania książki, na którą są przeznaczone finanse, ponieważ odcięliby sobie główne źródło dopływu – powiedzmy to sobie szczerze – łatwej i pewnej kasy. Dlatego tak często możemy zobaczyć u różnych wydawców książki o zupełnie odmiennej tematyce. W konsekwencji może zdarzyć się tak, że wyspecjalizowany w danym obszarze redaktor otrzyma tekst, który nie pokrywa się z jego kompetencjami. Oczywiście, nie znaczy to, że redakcja będzie przeprowadzona niepoprawnie, jednak z pewnością byłaby ona lepsza, gdyby zainteresowania redaktora pokrywały się z tematyką książki, nad którą ma pracować.

CO MOŻEMY ZROBIĆ?

Przypatrzmy się ostatnim książkom wydawcy i zobaczmy, co publikuje najczęściej. Dostrzeżemy wtedy, że są wydawcy, którzy deklarują, że zajmują się naukami humanistycznymi, a de facto ich główną osią zainteresowań jest politologia lub migracje. Jeśli więc zajmujemy się polityką migracyjną, wydawca taki będzie odpowiedni pod względem profilu tematycznego.

CZEGO SIĘ WYSTRZEGAĆ?

Wydawców publikujących książki radykalnie różniące się tematyką. A najszerszym łukiem omijać wydawców publikujących prace zbiorowe, które w jednym tomie łączą różne dziedziny naukowe, na przykład medycynę, socjologię i ekonomię (tak, są tacy – to przykład z życia).

3. Ostatnio wydane książki wydawcy

Ten punkt łączy się z poprzednim zaleceniem. Należy sprawdzić, co wydał upatrzony wydawca w ostatnim czasie. Nie dziesięć czy dwadzieścia lat temu, tylko teraz – w przeciągu ostatnich maksymalnie pięciu lat. Mamy przez to większą pewność, że upatrzona firma pracuje obecnie na takich samych lub podobnych warunkach, że zatrudnia tych samych ludzi, że dysponuje podobnymi środkami finansowymi itd.

PRZYKŁAD

Istnieją wydawcy szczycący się szacunkiem i wielkim poważaniem w środowisku. Jednakże na renomę pracowali wiele lat i może być też tak, że nie jesteśmy świadomi zmian, które dokonały się w tych firmach na przestrzeni ostatnich kilku lub kilkudziesięciu miesięcy. W odróżnieniu od renomy producentów jogurtów renomę wydawcy akademickiego trudno jest zepsuć. Każde uchybienie może być interpretowane przez niezwiązane z branżą wydawniczą osoby jako, na przykład, niekompetencja autora lub trudność tematyki badawczej. A tymczasem winę może ponosić sam redaktor lub – chyba częściej – całe wydawnictwo. Ponadto, o tym, że jogurt jest zepsuty, dowiadujemy się zazwyczaj po pierwszej łyżeczce, a najpóźniej po pierwszej wizycie w toalecie, natomiast słabi wydawcy i słabe wydania często pozostają w cieniu latami. I pozostają tam – poza wzrokiem szerokiej publiczności – często właśnie dlatego, że wydawca nie przyłożył się do swojej pracy.

CO MOŻEMY ZROBIĆ?

Pójść do księgarni lub biblioteki. Wybrać dziesięć ostatnich tytułów danego wydawcy. I przyjrzeć się im bardzo dokładnie. Jeśli dostrzeżemy jakieś rzeczy, które nam nie odpowiadają, będzie to sygnał, że coś z tym wydawcą jest nie tak. Ale uwaga: może się zdarzyć, że pewnych rozwiązań wydawniczych nie rozumiemy lub wydają się nam dziwne, lecz tak naprawdę są one poprawne lub – w swojej niestandardowej formie – genialne. Warto to mieć na uwadze.

CZEGO SIĘ WYSTRZEGAĆ?

Wydawców, których książki straszą przy pierwszym zetknięciu. Tych, którzy publikują literaturę mało wartościową, nieciekawą, nudną. A także tych, którzy nie dbają o szeroką dystrybucję swoich książek (to znak, że są oni nastawieni wyłącznie na pozyskanie publicznych funduszy, a nie na dobro czytelników).

📖 Przerwa na reklamę! Jeśli doceniacie to, co robimy, możecie wesprzeć nas drobną kwotą na https://buycoffee.to/tnsa Zebrane pieniądze przeznaczamy na wydanie wartościowych i potrzebnych książek. Dziękujemy!

4. Kanały dystrybucji wydawcy

Dzisiaj większość wydawców sprzedaje swoje publikacje. Większości zależy więc na tym, by ich książki sprzedawały się jak najlepiej, jednak nie wszyscy potrafią robić to dobrze. Jeśli zatem i nam zależy na tym, by dotrzeć do czytelników, powinniśmy zwracać uwagę na to, w jaki sposób wydawcy organizują swoją sprzedaż i kanały dystrybucji. Miejmy również na uwadze to, że także czytelnikom zależy, by dowiedzieć się o naszej książce. Nie ufajmy obiegowym opiniom powtarzanym niczym mantra. Ludzie chcą czytać i czytają, a książki (dobre książki) w dalszym ciągu mają się świetnie.

PRZYKŁAD

Wydawcy najczęściej korzystają z usług wielkich dystrybutorów, ponieważ współpraca z nimi jest zazwyczaj sporym ułatwieniem dla wydawców i księgarń. Niestety skutkuje to tym, że małe księgarnie są skazane na oligopol kolporterów, co często prowadzi do ich upadku. Jest to również niekorzystne z punktu widzenia samych autorów, ponieważ w takim układzie wydawcy mają małą kontrolę nad tym, gdzie i w jaki sposób są sprzedawane ich książki. A ponadto dużą część kosztów dystrybucji pochłaniają pośrednicy, co może wpływać na wysokość wypłacanego honorarium.

CO MOŻEMY ZROBIĆ?

Szukajmy takich wydawców, których metody sprzedaży są odmienne od powszechnie stosowanych. Dzisiaj mamy ku temu ogromne możliwości. Od dawna sprzedaż możemy prowadzić przez serwisy aukcyjne, a od niedawna skutecznie przez media społecznościowe lub tworzone wyłącznie do sprzedaży jednego tytułu dedykowane strony internetowe. Zapytaj, co może zaoferować Ci wydawca. Jeśli wykaże się kreatywnością i nowoczesną perspektywą, jest duża szansa, że Twoja książka trafi do rąk wielu czytelników. Ponadto idź do ulubionej księgarni lub biblioteki i zobacz, czy są w nich dostępne książki upatrzonego wydawcy. Porozmawiaj z księgarzem, zapytaj bibliotekarki – często są to ludzie pełni pasji i miłości do książek.

CZEGO SIĘ WYSTRZEGAĆ?

Braku transparentności na temat dokładnej liczby sprzedanych egzemplarzy oraz braku informacji na temat tego, gdzie będzie można kupić Twoją książkę.

5. Oceniaj książki po okładce

Tak! Ma to wielkie znaczenie, szczególnie jeśli zalecenie to potraktujemy szerzej. Forma książki jest bardzo ważna, ponieważ wpływa ona w dużej mierze na to, w jaki sposób czytelnicy będą się z nią obchodzić oraz czego w kontakcie z nią doświadczą. Ale! Istotne jest to pod pewnymi warunkami.

PRZYKŁAD

Jednym podobają się okładki bogato ilustrowane i kolorowe, innym – minimalistyczne, z jednym kolorem i napisami. To kwestia gustu i na ten temat można byłoby napisać nie tylko krótki poradnik, ale i całą serię książek. A i tak pewnie nie doszlibyśmy do porozumienia. Są jednak pewne zasady, w stosunku do których nie można przejść obojętnie. Funkcją książki naukowej jest przekazywanie informacji, więc w pierwszej kolejności kluczową rolę odgrywa ergonomia oraz łatwość czytania. Książki, które czyta się z trudem mimo łatwego tekstu, są zwykle dzieckiem skromnego doświadczenia redaktora technicznego lub osób, które pracowały nad przygotowaniem projektu, albo – co znacznie częstsze – wynikiem cięcia kosztów na papierze lub technologii druku.

CO MOŻEMY ZROBIĆ?

Ponownie – weźmy do ręki ostatnio wydane książki upatrzonego wydawcy i sprawdźmy wyrywkowo, czy publikowane przez niego teksty łatwo się czyta. Starajmy się przy tym zwrócić uwagę na okładkę (czy jest w naszym guście – książka ma się również podobać nam, autorom), a także na użyty papier – jasny, biały typowy papier, tzw. offset 80, jest najtańszym papierem i jak można przypuszczać, nie jest on najlepszy do czytania (można na nim na przykład w ramach zemsty wystosować pismo do urzędu). Pytajmy wydawców, czy są chętni, by wprowadzać sugerowane przez nas rozwiązania. Nie muszą się zgadzać – ważne, by podejmowali na ten temat dyskusję, by potrafili wytłumaczyć rozmaite zależności.

CZEGO SIĘ WYSTRZEGAĆ?

Jak ognia wystrzegajmy się wydawców wmawiających nam, że zastosowanie na przykład innego papieru lub formatu znacznie podwyższa koszty wydania książki. Najczęściej jest to zaledwie kilkaset złotych różnicy. Tego typu zachowania wynikają albo z niewiedzy, albo z niechęci, albo po prostu z nieuczciwości.

6. Ebook

Książka elektroniczna jest dzisiaj czymś spotykanym powszechnie. Co więcej, już jakiś czas temu ustalono na nią obniżony podatek VAT. Wydawcy powinni zatem mieć w swojej ofercie również przygotowanie ebooka. Jednak nie wszyscy do końca zgadzają się co do definicji tego, czym jest ebook. Książka elektroniczna może być bowiem dostępna w kilku formatach: PDF, EPUB, MOBI, AZW3 itp.

PRZYKŁAD

Wydawcy informują, że książka będzie wydana w wersji drukowanej i elektronicznej. A najczęściej jest to tylko PDF. Dzieje się tak, ponieważ plik, który wysyła się do druku, także zapisuje się do popularnego formatu PDF. Wystarczy zatem podmienić w takim pliki ISBN, dodać okładkę i mamy gotowego „ebooka”. Natomiast przygotowanie wersji na czytniki wymaga już większego wysiłku, czasu, pieniędzy… i umiejętności. Usługa taka jest spotykana rzadziej.

CO MOŻEMY ZROBIĆ?

Nie powinniśmy przechodzić obok tego obojętnie. Pliki PDF można czytać tylko na dużych wyświetlaczach, przeważnie będą się one wyświetlać niepoprawnie lub niekomfortowo na czytnikach i telefonach. Biorąc pod uwagę to, jak dużo czasu spędzamy dzisiaj z urządzeniami mobilnymi, powinniśmy starać się nakłonić wydawcę – jeśli nie ma tego w swojej ofercie – do przygotowywania wersji również na czytniki. To, o czym powinniśmy pamiętać podczas podpisywania umowy autorskiej, to zawarcie w niej zapisu mówiącego o tym, kiedy i w jakiej formie ukaże się nasz ebook. Najlepszym rozwiązaniem byłoby, gdyby wersja elektroniczna książki ukazała się tego samego dnia co wersja drukowana i była dostępna w różnych formatach. (Ale należy tutaj uczciwie zaznaczyć, że pewne czynniki mogą wpłynąć na to, że ebook ukazuje się później niż druk).

CZEGO SIĘ WYSTRZEGAĆ?

Wydawców, którzy niepotrzebnie komplikują tak prostą rzecz jak przygotowanie ebooka, lub tych, którzy w ogóle nie mają w swojej ofercie takiej usługi. Uwaga: dzisiaj coraz częściej cena ebooka jest taka sama jak cena książki drukowanej. Nie powinno to wzbudzać w nas podejrzeń o nieuczciwość wydawcy. Dotychczasowe zaniżanie ceny ebooka wynikało głównie z niedoceniania przez rynek tej formy wydawniczej.

7. Otwarty dostęp

Otwarty dostęp do zasobów nauki staje się coraz bardziej popularny. Oczywiście musimy liczyć się z tym, że koszt wydania książki naukowej, która docelowo ma być udostępniona za darmo w sieci, będzie wyższy, jednak gra jest warta świeczki. Oczywiście – jak to zwykle bywa – w pewnych warunkach.

PRZYKŁAD

Czasami teksty naukowe są mocno specjalistyczne i grupa ich czytelników jest bardzo wąska. W takim wypadku nie warto inwestować wyłącznie w druk, ponieważ w ten sposób utrudniamy dostęp osobom, które mogą być zainteresowane poruszaną przez nas tematyką. Na hermetycznych, wąskich, niszowych, niepopularnych (etc.!) tematach ani wydawca, ani my nie zbijemy kokosów. Dużo większą korzyść dla wszystkich przyniesie otwarta publikacja plików w sieci. Wydawca będzie mógł pokazać się z dobrej strony jako troszczący się o wyższe wartości etyczne (tak, czasami wyrachowanie to cnota), natomiast autor będzie miał szansę na znacznie większą liczbę cytowań swojego dzieła.

CO MOŻEMY ZROBIĆ?

Szukajmy tych wydawców, którzy mają jasno określone zasady publikowania książek w otwartym dostępie. Można również szukać tych wydawców, którzy deklarują, że „otwierają” książki po upływie jakiegoś czasu, na przykład po roku lub dwóch od wydania wersji papierowej (po takim czasie książki naukowe najczęściej sprzedają się już marnie, więc wydawcy zakładają, że wiele na takim działaniu nie stracą). Gdy już upatrzymy konkretną firmę, możemy próbować nakłonić wydawcę do tego, by pieniądze na druk przeznaczył na otwarty dostęp. Jest to rzecz do negocjacji.

CZEGO SIĘ WYSTRZEGAĆ?

Bardzo wysokich cen za wydanie w otwartym dostępie oraz braku wsparcia merytorycznego oraz informacji na temat typów otwartych licencji – jest ich sporo i znacznie się między sobą różnią!

📖 Przerwa na reklamę! Jeśli doceniacie to, co robimy, możecie wesprzeć nas drobną kwotą na https://buycoffee.to/tnsa Zebrane pieniądze przeznaczamy na wydanie wartościowych i potrzebnych książek. Dziękujemy!

8. Nie ulegaj obiegowym opiniom

Obiegowe opinie na temat wydawców mogą być mylące. Profesorzy wydający od lat w jednym wydawnictwie nierzadko będą mieli na jego temat inną opinię od tych, którzy publikują tam swoją pierwszą książkę. Podobnie – inną opinię na temat wydawcy mogą mieć czytelnicy, a inną autorzy. To są dwa różne światy.

PRZYKŁAD

Nasz promotor publikuje w wydawnictwie XYZ, które mocno nam poleca. Jednakże gdy podpisujemy umowę z wydawcą i rozpoczynamy prace, okazuje się, że nie jest tak kolorowo, jak to malował nasz zaufany współpracownik. Co więcej, po wydaniu jego książki są promowane lepiej, otrzymuje on więcej egzemplarzy autorskich, a sama komunikacja między autorem a wydawcą jest sprawniejsza i bardziej grzecznościowa.

CO MOŻEMY ZROBIĆ?

Zapytaj kilku Twoich znajomych w podobnym wieku i na podobnym poziomie kariery naukowej, którzy wydali ostatnio jakąś książkę, o współpracę z wydawcą. Będą to kompetentne osoby do udzielenia Ci dokładnych i szczerych informacji. Jeśli nie jest to tajemnicą, możesz zapytać o koszt wydania książki, o liczbę egzemplarzy autorskich, o konflikty, terminy realizacji itp.

CZEGO SIĘ WYSTRZEGAĆ?

Nie kieruj się tym, gdzie publikują cenione przez Ciebie osoby. Jest bardzo prawdopodobne, że są oni traktowani w wydawnictwie na preferencyjnych warunkach. Innymi słowy: mogą więcej, bo znaczą w środowisku więcej. Mają lepszą pozycję do negocjacji – wynikającą z doświadczenia i budowanych przez lata relacji zawodowych. Ponadto dzięki publikowaniu w innym miejscu niż nasi mentorzy będziemy mogli zminimalizować ryzyko wystąpienia niestety powszechnego i zamiatanego pod dywan zjawiska, polegającego na tym, że promotorzy figurują jako współautorzy prac swoich wychowanków, podczas gdy ich udział w pisaniu był czysto doradczy (machamy z pozdrowieniami w stronę pewnej uczelni z Warszawy!). Mam nadzieję, że Ty nie musisz się o to martwić. Wiedz jednak, że są osoby skazane na takie relacje zawodowe.

9. Tak zwana „lista prestiżowych wydawnictw”

Na początku 2019 roku MNiSW opublikowało listę 500 wydawców (obecnie jest ich 728), którzy zdaniem oceniających są wydawcami godnymi zaufania, jeśli chodzi o wydawanie prac naukowych. Badacz, który chciałby opublikować monografię w takim wydawnictwie, otrzymałby za nią przy rozliczeniu nie 20, jak do niedawna, lecz aż 80 punktów. Lista ta była kontrowersyjna już od momentu rozpoczęcia nad nią prac. Zarzucano jej twórcom, że nie ma jasno określonych zasad włączania na listę tych „najlepszych z najlepszych”. Sądzono, że będzie ona hermetyczna, przeznaczona dla niewielkiej grupy. A tymczasem jest wręcz przeciwnie. Co ciekawe, mimo szokującej „egalitarności”, na liście nie znalazło się kilku bardzo wartościowych wydawców.

PRZYKŁAD

Na liście znaleźli się wydawcy zarówno z pierwszej ligi, jak i ci, którzy z nauką mają bardzo mało wspólnego. Tym samym – identycznie punktowana jest monografia opublikowana w wydawnictwach Springer lub Elsevier i w wydawnictwach, które wydają znakomite i rewolucyjne dzieła naukowe pokroju wynurzeń byłej modelki, która zobaczyła diabła (kolejny przykład z życia).

CO MOŻEMY ZROBIĆ?

Przede wszystkim nie powinniśmy kierować się listą, jeśli nie ma takiej potrzeby (niestety na niektórych uczelniach władze nieoficjalnie zabraniają publikowania w wydawnictwach spoza listy; punkty = pieniądze dla uniwersytetu). Starajmy się dotrzeć również do tych wydawców, którzy są nieujęci w spisie. A jest ich sporo i są to często dobre firmy. Być może okaże się, że chcąc przyciągnąć do siebie autorów, będą w stanie zaoferować nam lepsze warunki współpracy niż ci znajdujący się już na liście. Pamiętajmy również, że monografia wydana u wydawcy spoza listy również ma szansę być monografią punktowaną tak samo jak ta wydana u wydawcy z listy. Procedura jest jednak ponoć dość kłopotliwa.

CZEGO SIĘ WYSTRZEGAĆ?

Opinii na temat tego, że dane wydawnictwo prezentuje wysoki poziom, ponieważ znalazło się na ministerialnej liście. Osoba wypowiadająca takie słowa najpewniej nie wie, o czym mówi. Lista stworzona pod auspicjami polityków w żadnym wypadku nie jest i nie ma prawa być wyznacznikiem naukowej jakości.

10. Wycena

Prędzej czy później będziesz zmuszony poprosić wydawcę o wycenę wydania Twojej książki (czyli o tzw. kalkulację). Czy to po to, by uzyskać środki z uczelni, czy po to, by sfinansować ją z własnej kieszeni (co zdecydowanie odradzam!). Na to, jak duża będzie to kwota, wpływa dużo czynników (obecnie pracujemy nad artykułem, w którym dokładnie to opiszemy).

PRZYKŁAD

Przyjmijmy, że nasza książka ma 15 arkuszy wydawniczych, zawiera sam tekst, bez tabel i ilustracji, że chcemy wydrukować 200–300 egzemplarzy na najtańszym papierze w najtańszej miękkiej oprawie. Wydawcy powinni zatem zmieścić się w granicach 9000–15000 zł, czyli od 600 zł do 1000 zł za arkusz wydawniczy. Kwota środkowa pomiędzy tymi wartościami to jakieś 800 zł.

CO MOŻEMY ZROBIĆ?

Wysyłajmy prośby o wyceny do tylu wydawnictw, do ilu jesteśmy w stanie. Dzięki temu będziemy mieli szerszą perspektywę na temat cen kształtujących się obecnie na rynku. Wybierajmy te wydawnictwa, które dla podanych wyżej parametrów książki oscylują w granicach 600 i 1000 zł za arkusz wydawniczy. Niższe stawki są poniżej średniej, a zatem jest za duże ryzyko, że osoby pracujące nad książką z powodu małych zarobków nie przyłożą się do swojej pracy. Jeśli mamy taką możliwość, porównajmy nasze wyceny z wycenami dla podobnych książek uzyskanymi przez naszych znajomych. Gdy zauważymy różnice przy podobnych parametrach, mamy prawo żądać w pełni zrozumiałych dla nas wyjaśnień. Szukajmy wyłącznie tych wydawców, którzy są transparentni, jeśli chodzi o finanse. Tych, którzy nie boją się mówić o stawkach dla swoich pracowników oraz tłumaczą dokładnie wszystkie zależności cenowe.

CZEGO SIĘ WYSTRZEGAĆ?

Unikajmy tych wydawców, o których krążą opinie, że płacą mało swoim pracownikom (akurat tym obiegowym opiniom zdecydowaniem bym zaufał), oraz tych, którzy nie potrafią lub nie chcą wytłumaczyć klarownie tego, dlaczego kwota podana na kalkulacji jest taka, a nie inna. Pamiętajmy, że to autorzy są najczęściej źródłem pieniędzy dla wydawcy. Dlatego mają oni prawo znać wszystkie szczegóły pracy nad książką. W innym wypadku gargantuiczna żarłoczność w pochłanianiu publicznych pieniędzy będzie ciągle nienasycona. Drążenie tej sprawy to nasz – nazwijmy to – obywatelski obowiązek.

11. Udział w sprzedaży

Ostatnią sprawą, którą poruszymy w tym poradniku, jest kwestia Twoich zarobków. Powszechnie przyjmuje się, że naukowcy nie zarabiają na sprzedaży swoich książek. Przyznam się szczerze, że nie wiem, skąd to się wzięło. Wydawcy tłumaczą to tym, że książki naukowe się nie sprzedają, a zatem ewentualne zarobki – jeśli nawet by były – byłyby niewielkie.

PRZYKŁAD

Weźmy taką sytuację, w której sprzeda się 200 egzemplarzy (nakład dla wielu nieosiągalny!) książki kosztującej 30 zł za sztukę i w której autor otrzymuje 3% od ceny sprzedanego egzemplarza. Daje mu to jakieś 180 zł brutto przychodu. Faktycznie suma nie jest zawrotna i brzmi jak kiepski żart w kontekście wielu lat spędzonych na pisaniu. Ale czy to znaczy, że mamy poprzestać na tych 3–5%? Nie!

CO MOŻEMY ZROBIĆ?

Naukowcy najczęściej żyją w przeświadczeniu, że są skazani na łaskę wydawcy. W rzeczywistości jest jednak tak, że to wydawcy zależy na tym, by pozyskać autora (książki naukowe to nie beletrystyka, w której panują zupełnie odmienne warunki). Wydawniczy model biznesowy funkcjonuje w taki sposób, że pieniądze na wydanie są pozyskiwane z zewnętrznych źródeł: z uczelni, fundacji, instytucji grantowych, a czasami nawet z prywatnych kieszeni autorów. Dla autorów jest to bardzo dobra pozycja do negocjacji. Jeśli jakiś wydawca nie zgodzi się na warunki współpracy, jest duża szansa na to, że inny zrobi to z wielką przyjemnością. Pamiętajmy jednak, że zawsze jest coś za coś. Może bowiem zdarzyć się tak, że wywalczymy spory procent od sprzedaży, lecz sama sprzedaż będzie niewielka, ponieważ wydawca zwyczajnie nie potrafi sprzedawać i nie zna się na handlu. Dlatego wybierając wydawnictwo, powinniśmy patrzeć możliwie jak najszerzej, uwzględniając liczne zmienne, które zostały naszkicowane m.in. w tym krótkim poradniku. Co do procentów: możesz sobie pogratulować, jeśli wywalczysz 10% od ceny detalicznej Twojej książki. Stawki 15–25% osiągają influencerzy lub twórcy bestsellerów.

CZEGO SIĘ WYSTRZEGAĆ?

Wydawców mówiących podczas negocjacji: „książki naukowe się nie sprzedają” i „ludzie nie czytają książek”. Tacy wydawcy po prostu nie potrafią wydawać książek i ich sprzedawać.

* * *

Ten poradnik jest efektem wieloletniej pracy w różnych wydawnictwach, a także pokłosiem licznych spotkań i rozmów z wydawcami, redaktorami, łamaczami, drukarzami i samymi naukowcami. Nie opisuje żadnego konkretnego wydawcy – niemalże wszyscy (my, wydawcy) popełniamy lub popełnialiśmy wymienione w tym tekście błędy. Zapewne nie poruszono tutaj wielu istotnych kwestii. Być może gdzieś wkradł się błąd, nieścisłość lub jest coś, co Cię szczególnie interesuje, a zabrakło tego w poradniku? Pisz na kontakt@tnsa.pl lub zostaw komentarz w naszych mediach społecznościowych!

📖 Jeśli doceniacie to, co robimy, możecie wesprzeć nas drobną kwotą na https://buycoffee.to/tnsa Zebrane pieniądze przeznaczamy na wydanie wartościowych i potrzebnych książek. Dziękujemy!

Źródło obrazu: https://commons.wikimedia.org/wiki/File:Searching_for_a_book.jpg

DescriptionEnglish: An old man searching for a book
Date10 March 2018, 14:11:14
SourceOwn work
AuthorMona Abo-Abda

Spis treści

Jeśli doceniasz to, co robimy, możesz wesprzeć nas drobną kwotą na https://buycoffee.to/tnsa Zebrane pieniądze przeznaczamy na wydanie wartościowych i potrzebnych książek. Dziękujemy!